|
Sprawiedliwi z Jedwabnego
Michał Okoński
W 1998 roku dokumentalistka Agnieszka Arnold pojechała na Podlasie,
by porozmawiać z mieszkańcami kilku miejscowości o tym, co latem 1941
roku stało się z mieszkającymi tam Żydami. Nakręcony przez nią materiał
obejrzał Jan Tomasz Gross i - jak pisze we wstępie do swojej książki
- dopiero wtedy ,,pojął, co się wydarzyło" w Jedwabnem. Reżyserka udostępniła
historykowi skrypty przeprowadzonych przez siebie wywiadów i zgodziła
się, by nadał książce tytuł ,,Sąsiedzi", choć pod takim właśnie tytułem
planowała nakręcić kolejny film. Książka ukazała się przed rokiem, wywołując
ogólnonarodową debatę. Film, w dwóch częściach, wyemitowała Telewizja
Polska przed tygodniem.
Trudno pisać o ,,Sąsiadach" w kategoriach artystycznych: temat budzi
tak wielkie emocje, że dotychczasowi recenzenci pomijają właściwie kwestie
warsztatu dokumentalistki. A przecież trzeba zauważyć, że mamy do czynienia
z filmem wybitnym, porównywalnym z ,,Miejscem urodzenia" Pawła Łozińskiego,
wolnym od jednostronności ,,Shoah" Claude'a Lanzmanna czy nachalności
odautorskiego komentarza ,,Shtetl" Mariana Marzyńskiego. Może niepotrzebna
jest dosłowność przy filmowym komentarzu (czerwona flaga przesłaniająca
kadr podczas opowieści o sowieckiej okupacji, portrety Lenina i Stalina,
opadająca na pień siekiera itd.), może film powinien być bardziej ascetyczny,
może wystarczyłoby samo skupienie się na twarzach, dłoniach, gestach
bohaterów... Ale i tak pozostaje wrażenie niezwykłej czystości przekazu.
,,Nie usiłuję rekonstruować zbrodni, robić śledztwa - zastrzega sama
autorka. - To jest film o pamięci". Słuchamy opowieści mieszkańców Jedwabnego,
Radziłowa i Wąsoszy - obecnych i dawnych, bo mówią także Żydzi, którzy
ocaleli z Zagłady albo wyjechali z Polski jeszcze przed wybuchem wojny.
Na amatorskiej taśmie wideo oglądamy powrót Szmula Wasersztajna do Jedwabnego.
Czytamy kronikę tamtejszej parafii. Początek lat trzydziestych, kiedy
Polacy i Żydzi żyją jeszcze bez większych konfliktów (rabin Baker, który
opuścił miasteczko w 1937 r., do dziś śpiewa polskie piosenki). Śmierć
Piłsudskiego i wzrost znaczenia endecji, którą w Łomżyńskiem popierała
większość, w tym - wszyscy księża. Bojkot żydowskich sklepów, tłuczenie
szyb, pobicie kobiety, która decyduje się zrobić zakupy u żydowskiego
piekarza. Później okupacja sowiecka: wywózki na Sybir i narastające przekonanie,
że Żydzi w nowym ustroju mają się lepiej. Wzajemna wrogość. Ktoś w filmie
opowiada, że kiedy Polaków wywożono, Żydzi bawili się, tańczyli. Ks.
Orłowski, proboszcz Jedwabnego, znajduje nawet biblijną interpretację:
,,Jeśli sięgniemy do psalmów, to to jest zrozumiałe. Bo kiedy odnosili
Żydzi zwycięstwo, to wtenczas się bawili, tańczyli, grali. Może to w
ich kulturze [tkwi], ale to kulturę polską trochę drażniło".
Wreszcie: ucieczka Rosjan, wejście Niemców i wydarzenia z 10 lipca 1941.
Oglądamy film ze ściśniętym gardłem, choć po lekturze Grossa już wiemy,
co nastąpi. Ludzie pamiętają i chcą mówić, zrzucić ciężar: ,,Przyjechali
z Wąsosza, rękawy zakasane, ubrania we krwi, wołają: dawajta Żydów".
,,Głowę odcięli i głową jak piłką grali". ,,Ziemia się ruszała" (w Radziłowie
tych, których nie spalono, zabijano siekierami, a niektóre ofiary pochowano
żywcem). ,,Dzwoni mi to w uszach, jakby fale morza" (szum płonącej stodoły).
Ktoś naśladuje wysoki, przejmujący krzyk palonych Żydów. Ktoś mówi: ,,Ten,
kto widział te masakrate, to choćby żył milion lat, nie zapomni". Henryka
Adamczyk zasłania twarz: ,,Sobie wspomnę, to jeszcze mnie gęsia skóra
rośnie". Kamera filmuje bruk rynku, ludzkie stopy, ściany stodoły, gdzie
przez szpary wpada ostre światło-płomień...
A to jeszcze nie koniec grozy: ci, którzy ukrywali Żydów, są po wojnie
prześladowani, bici, zmuszani do wyjazdu. Grozi się im śmiercią, ,,żeby
świadkowie rzezi nie zostali". ,,Ty jeszcze bacz, bo i ciebie skończymy"
- mówią sąsiedzi do babci Janusza Dziedzica wiele lat po wojnie. A bracia
Laudańscy tłumaczą, że wyciągnięcie tej sprawy to początek wielkiej akcji
przeciwko Polakom.
Mimo to, a może dzięki temu ,,Sąsiedzi" nie odbierają wiary i nadziei.
Zawdzięczamy je prawdzie, która bije z opowieści. Mało kto wdaje się
tutaj w rozważania na temat okoliczności łagodzących, ilości Niemców
itp. Pewnie dlatego, że film powstawał, zanim sprawa stała się tematem
z pierwszych stron gazet. Agnieszka Arnold mówi, że gdy nagrywała swoje
rozmowy, ludzie mówili tylko o obrazach pamięci. Dopiero teraz, na skutek
dyskusji, artykułów, zaczęli racjonalizować. Janusz Dziedzic: ,,Trzeba
mówić, żeby się dzisiaj wstydzili ci, których ojcowie mają ręce skrwawione
żydowską krwią. Żeby się wstydzili, bo trzeba się wstydzić. Bo my wszyscy
się za nich wstydzimy". ,,Tu się mówi prawdę, co się będę tam krępował"
- mówi do próbującej go powstrzymać żony Stanisław Ramotowski, wskazując
na kamerę. I opowiada o księżach, którzy za udzielenie ślubu z Żydówką
żądali podczas wojny złota, dolarów, zboża...
Wspaniali są ci ludzie, z rękami zgrubiałymi od ciężkiej, fizycznej pracy,
i z sumieniem, które bez żadnych wątpliwości pozwala dokonać wyboru.
,,Jak ja pójdę w Stanach do Żyda poprosić o robotę, a on usłyszy że Polak,
ja dostanę u niego robotę - mówi Dziedzic. - Ale on mnie będzie traktował
tak, jak myśmy traktowali Żydów. Bo on nie wie, że akurat moja rodzina
pomagała Żydom. A ja mu tego nie pójdę mówić, bo nie dlatego moja babcia
ryzykowała swoje życie, żebym ja się tym chełpił. Moja babcia ratowała
żydowskie życie, bo była katoliczką, głęboko wierzącą osobą". ,,Trzeba
mieć sumienie" - dopowiada Henryka Adamczyk.
Nadzieja, która płynie z ,,Sąsiadów", to także jedwabieńska młodzież,
która chce poznać prawdę. Która nie waha się mówić: ,,Tata opowiadał
zawsze, żeby pamiętać i ostrzegać, żeby więcej takiej masakry nie zrobić
z innym narodem. Bo mówi się, że hitlerowcy nas mordowali po obozach,
Ruscy po obozach. Trzeba powiedzieć, co myśmy zrobili, żeby było sprawiedliwie".
A nade wszystko: postaci Antoniny Wyrzykowskiej oraz Marianny i Stanisława
Ramotowskich. Ta pierwsza przez ponad dwa lata ukrywała siedmioro ocalałych
z pogromu Żydów (w tym Szmula Wasersztajna) - dziś obserwujemy drobną
staruszkę, spacerującą ulicami Chicago i opowiadającą o tym, co zrobiła,
jakby nie było to nic nadzwyczajnego. Ramotowscy z kolei, to małżeństwo
mieszkające w Radziłowie - on Polak, ona Żydówka, ukrywający się w czasie
wojny i przed Niemcami, i przed mogącymi ich wydać Niemcom - Polakami...
Historia ich miłości i walki o przetrwanie, opowiedziana z prostotą i
naturalnością, nieraz ze śmiechem, ma w sobie coś ocalającego. ,,Panie,
jeśli będziesz pamiętał o naszych grzechach, kto się ostoi?" - kończy
swój film psalmem Agnieszka Arnold. Ale można przywołać i Księgę Rodzaju,
z opowieścią o zniszczeniu Sodomy i Gomory. Agnieszka Arnold znalazła
sprawiedliwych w Jedwabnem i Radziłowie.
,,Sąsiedzi", Scenariusz i reżyseria: Agnieszka Arnold, zdjęcia: Dariusz
Jadach, Tomasz Malinowski, Alex Pav-lović, muzyka: Krzysztof Knittel.
Emisja TVP II, 3 i 4 kwietnia 2001.
TP, Nr 15, 15 kwietnia 2001
|