Art hof0.gif (33421 bytes)

Wprost, Piatek, 09 lutego 2001r

Proba sumienia

JAN TOMASZ GROSS:
"Losow polskich i zydowskich nie da sie rozdzielic. Jest to wspolna historia, splatana w potworne suply, takie jak w Jedwabnem, gdzie jedna polowa mieszkancow miasteczka wymordowala druga. Gleboko wierze, ze poznanie casusu Jedwabnego stanie sie przelomem w naszej zmitologizowanej swiadomosci historycznej i pomoze dokonac oczyszczenia naszych sumien".

Rozmowa z profesorem JANEM TOMASZEM GROSSEM, historykiem, autorem ksiazki "Sasiedzi"

Jerzy Slawomir Mac: - Czy publikujac "Sasiadow", ksiazke o mordzie w Jedwabnem, chcial pan zmusic Polakow do rachunku sumienia?

Jan Tomasz Gross: - Dla mnie Jedwabne to czesc wiekszej calosci. Glownym felerem polskiej narracji historycznej dotyczacej okresu okupacji jest faktyczna nieobecnosc w niej problematyki zydowskiej. Doswiadczenia polskie i zydowskie biegna obok siebie. Taki byl kanon historiograficzny. Sam padlem jego ofiara. Napisalem dwie monografie na temat spoleczenstwa polskiego pod okupacja niemiecka i sowiecka, gdzie o zydowskim wymiarze nie bylo ani slowa. Dopiero z czasem zaczalem rozumiec, ze losow polskich i zydowskich nie da sie rozdzielic. Jest to wspolna historia, splatana w potworne suply, takie jak w Jedwabnem, gdzie jedna polowa mieszkancow miasteczka wymordowala druga. Gleboko wierze, ze poznanie casusu Jedwabnego stanie sie przelomem w naszej zmitologizowanej swiadomosci historycznej i pomoze dokonac oczyszczenia naszych sumien.

- Moze tez wplynac - niekoniecznie korzystnie - na terazniejszosc i przyszlosc stosunkow polsko-zydowskich, bez przerwy zaklocanych wzajemnymi oskarzeniami o antypolonizm i antysemityzm.

- Mam nadzieje, ze w tych stosunkach nastapi wreszcie wielkie otwarcie, a Polska zyska wieksza wiarygodnosc. Jedwabne wpisuje sie przeciez w obraz tych wszystkich potwornosci, jakie nawzajem wyrzadzaja sobie sasiedzi na calym swiecie - od Jugoslawii po Ruande - i to ponad pol wieku po Holocauscie. To wielkie wyzwanie pod adresem wspolczesnej cywilizacji. Najwazniejsze, w jaki sposob sobie z nim poradzimy. My, Polacy.

- "Gross nie dotarl do wszystkich materialow archiwalnych, dlatego jego sady sa pochopne i uproszczone" - to najczestszy zarzut merytoryczny pod adresem "Sasiadow". Uzasadniony? -

Historyk nigdy nie dociera do wszystkich materialow. Glowne zastrzezenia dotycza archiwaliow niemieckich, w ktorych - jak mowia moi krytycy - podobno powinno byc cos, co przesadzaloby, ze zbrodni w Jedwabnem dokonali Niemcy. Jednak kazdy, kto orientuje sie w niemieckiej dokumentacji, wie, ze taki fakt musialby zostac odnotowany w codziennych raportach o dzialalnosci tzw. grup specjalnych, przesylanych do glownej kwatery bezpieczenstwa Rzeszy. Przeprowadzilem ich gruntowna kwerende. Nie ma tam ani slowa na ten temat. Nigdzie nie jest wymieniona nazwa "Jedwabne". Nie wykluczam, iz cos moze sie znalezc, ale jestem pewien, ze nie beda to rewelacje o zasadniczym znaczeniu, mogace podwazyc fakt, ze zbrodnia w Jedwabnem byla dzielem samych Polakow.

- Zadna zbrodnia nie ma usprawiedliwienia, ale wielu krytykow ma panu za zle, ze nie wzial pan pod uwage tzw. kontekstu historycznego. Czy rzeczywiscie moglby on stanowic okolicznosc lagodzaca?

- Rozumiem, ze chodzi o to, co dzialo sie w okolicach Jedwabnego pod okupacja sowiecka. Akurat znam sie na tym bardzo dobrze, od 20 lat publikuje ksiazki na temat okupacji sowieckiej. W okolicach Jedwabnego nie dzialo sie nic, co rozniloby je od innych terenow zajetych przez Sowiety. Typowe w kontekscie wladzy sowieckiej byly stosunki miedzy Polakami i Zydami, podobny stopien zaangazowania ludnosci polskiej i zydowskiej w administracje sowiecka. Jedynym wyjatkiem byla rozbudowana konspiracja, zlikwidowana przez NKWD przy pomocy donosicieli. Tak sie sklada, ze na ten temat jest wiele materialow. Cala agentura sowiecka wywodzila sie jednak z polskiej grupy etnicznej.

- Miles Lerman, przewodniczacy rady Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie, wezwal polskie wladze, by publicznie zabraly glos. Stanislaw Krajewski zaapelowal, by w 60. rocznice zbrodni dokonano spektakularnego aktu ekspiacji z udzialem przedstawicieli panstwa i polskiego Kosciola. -

- Nie chodzi o kolejne przeprosiny ze strony wladz w imieniu narodu. Znacznie wazniejsza jest ewolucja postaw spolecznych wobec okupacyjnej tragedii Zydow. Oczywiscie, bardzo wazne jest godne uczczenie ofiar i miejsca zbrodni, sakralizacja tego miejsca, wystawienie tam pomnika z prawdziwym napisem. Gdyby miejscowy kosciol przeznaczyl na ten cel na przyklad jedna tace, mialoby to ogromne znaczenie. Nie finansowe, ale moralne i wychowawcze. Chodzi jednak przede wszystkim o szeroka, otwarta debate publiczna, ktora juz sie zaczela w polskich mediach. Swiatowa opinia publiczna sledzi ja z uwaga. To, ze do niej doszlo, zostalo przyjete najpierw z niedowierzaniem, a pozniej z wielka ulga. Szkoda tylko, ze tak malo ludzi sledzacych dyskusje o "Sasiadach" wie, o czym mowa, choc to ich bezposrednio dotyczy. Ta ksiazka jest praktycznie niedostepna w ksiegarniach (mozna ja znalezc w Internecie - www.pogranicze.sejny.pl). Szanse na wielkie oczyszczenie widze wlasnie w powszechnej rozmowie o nas samych.

- Czy nie martwi pana, ze w tej rozmowie ujawnil sie tez nurt negacji i do glosu doszly dyzurne antysemickie upiory?

- Rzeczywiscie, sa tez glosy skandaliczne, takie jak tekst w "Rzeczpospolitej", gdzie straszliwy morderca z Jedwabnego zostal przedstawiony jako meczennik. Rozumiem jednak, ze jest to bolesny temat i nielatwo sobie z nim poradzic. Polacy nie sa jedynym narodem, ktory stanal przed takim wyzwaniem. We Francji podjeto publiczny obrachunek z okresem okupacji dopiero w latach 70., choc nie bylo tam cenzury, ktora w Polsce az do roku 1989 stanowila wygodne alibi. Wazne jest, by w tym publicznym dyskursie nie padly zadne oficjalne glosy wpisujace sie w nurt negacji. Dlatego martwi mnie wywiad, jakiego udzielil "Gazecie Wyborczej" Slawomir Radon, szef kolegium Instytutu Pamieci Narodowej. IPN przygotowuje "biala ksiege" na temat Jedwabnego. Gdyby ta oficjalna publikacja okazala sie w jakiejs mierze spreparowana w celu wybielenia zbrodni, bylby to wielki skandal.

- Wedlug raportu Centrum Wiesenthala, w pazdzierniku ubieglego roku doszlo na swiecie do ponad stu antysemickich ekscesow, czesto krwawych - od Australii po Kanade. Dlaczego wiec akurat o polskim antysemityzmie mowi sie najglosniej, zwlaszcza w Ameryce?

- Zydow gleboko rani to, ze w Polsce do aktow antysemityzmu dochodzi w takich miejscach, jak Auschwitz czy Majdanek. W ogole cala Polska jest ziemia szczegolna, wielkim cmentarzem Zydow. Tutaj Hitler z powodow logistycznych zlokalizowal wszystkie miejsca masowej zaglady. Zydowska pamiec, przenoszona z pokolenia na pokolenie, przechowuje okrutny obraz nie tylko obojetnosci, ale rowniez uciechy i zadowolenia na twarzach polskich sasiadow w momentach najbardziej tragicznych dla Zydow: gdy ich spedzano do gett, ladowano do wagonow, wieziono na smierc. Dlatego kazdy antysemicki malunek i napis wykonany w poblizu Oswiecimia czy Treblinki jest znacznie bardziej bolesny niz taki sam napis zrobiony na przyklad w Paryzu. Antypolski uraz w srodowisku amerykanskich Zydow, ktorych przodkowie wyjechali dlugo przed Zaglada, bierze sie tez z pogardy, jakiej doswiadczyli w Polsce, co zreszta sklonilo ich do emigracji. A poniewaz w Polsce mieszkalo wiecej Zydow niz gdziekolwiek indziej, totez potomkow polskich Zydow jest w Ameryce wiecej niz potomkow jakichkolwiek innych Zydow. I to oni ksztaltuja opinie. Dlatego nie chcialem publikowac "Sasiadow" najpierw w Ameryce, by nie generowac antypolskich nastrojow. Chcialem, by przeslanie tej ksiazki trafilo najpierw do Polakow. Bo jest to przede wszystkim sprawa polska, sprawa naszych sumien.

Rozmawial Jerzy Slawomir Mac