Platforma dialogu polsko-żydowskiego
 
 
 

Opowieść o świecie żywym

 
„Świat przed katastrofą" – wystawa o Żydach krakowskich w Dwudziestoleciu
Tuż obok wejścia wisi plan miasta, na którym gęsto od rozmaitych znaczków. Obok tablica objaśniająca ich znaczenie; by pomieścić wszystkie opisy, trzeba było użyć czcionki tak małej, że staje się niestety trudno czytelna. To sieć instytucji przedwojennego żydowskiego Krakowa.
Tomasz Fiałkowski
Na Plantach

Na Plantach
O sławnych synagogach kazimierskich, od Starej po dziewiętnastowieczny Tempel, wszyscy na ogół słyszeli. Kto jednak wie, że żydowskie modlitewnie znajdowały się także daleko od Kazimierza, przy Grodzkiej i Rakowickiej, przy Placu Matejki i Rynku Dębnickim? Że cerkiew prawosławna przy Szpitalnej była pierwotnie Domem Modlitwy Achwat Reis? Że kliniki uniwersyteckie przy Skawińskiej mieszczą się w murach dawnego szpitala gminy żydowskiej?

Wyliczać można długo – bo przecież nie wspomnieliśmy o szkołach i sierocińcach, stowarzyszeniach zawodowych i klubach sportowych... Budynki, w których miały swoje siedziby, w większości nadal stoją, czasem jakaś tablica czy na wpół zatarty napis przypominają o przeszłości. Świata, którego były częścią, już prawie nie ma. Piękna wystawa w Międzynarodowym Centrum Kultury, autorstwa Agnieszki Sabor, Barbary Zbroi i Katarzyny Zimmerer, pozwala wejść w jego klimat. I uświadomić sobie, że dzieje społeczności żydowskiej, która przed wybuchem II wojny stanowiła jedną czwartą ludności Krakowa, są integralną częścią dziedzictwa miasta.

„Świat przed katastrofą" to przede wszystkim starannie dobrane fotografie: wydobyte z archiwów, udostępnione przez rodziny dawnych krakowian mieszkające dziś w Izraelu albo na drugiej półkuli. Ale nie tylko one. Oglądamy nagrane na wideo relacje Eugenii Wohlfeiler i Dova Aleksandrowicza, a prof. Aleksander B. Skotnicki – znakomity hematolog, uczeń prof. Juliana Aleksandrowicza, jeden z inicjatorów całego przedsięwzięcia – opowiada o swojej fascynacji historią krakowskich Żydów i przyjaźniach ze świadkami tamtego czasu. Dwa kioski-okrąglaki oblepiono plakatami i ogłoszeniami z epoki. W okienku, w którym kiedyś można było kupić gazety i tytoń – ekran, a na nim strony z kroniki prowadzonej przez uczennice żydowskiej szkoły albo sylwetki krakowskich architektów-Żydów. Obok w niewielkiej salce – film dokumentalny, zrealizowany jesienią 1936 r. na Kazimierzu. Przechodnie uśmiechają się do kamery albo uciekają przed nią nieufnie, przekupki handlują drobiem i rybami, Krakowską przejeżdża tramwaj, na podwórzu kamienicy chłopcy budują kuczkę na święto Sukot...

„Można było normalnie egzystować, tj. dorastać na łonie rodziny, uczyć się, szkolić w zawodzie, uprawiać handel i rzemiosło, na swój sposób używać życia, nie wychodząc poza krąg żydowskiej społeczności" – napisał kiedyś Rafael F. Scharf (1914–2003), Żyd i krakowianin zakochany w swoim mieście, choć w 1938 r. wyjechał z niego i do śmierci mieszkał w Londynie. Wystawa rekonstruuje ów samowystarczalny świat i jego oblicza: chasydów i syjonistów, ubogich handlarzy starzyzną i właścicieli eleganckich sklepów, wiekową synagogę Remuh i nowoczesny Żydowski Dom Gimnastyczny. Portretuje osobistości takie jak Ozjasz Thon (1870–1936), uczony i działacz syjonistyczny, rabin synagogi Tempel i wieloletni poseł na Sejm. Jak filantropka Róża Rockowa (1871–1926), zwana „matką sierot żydowskich". I jak Sara Szenirer (1883–1935), o której pewnie niemal nikt ze współczesnych mieszkańców Krakowa nie słyszał, choć – jak pisze w katalogu Henryk Halkowski – była zapewne najwybitniejszą postacią w środowisku bogobojnych Żydów krakowskich. Skromna krawcowa, w swojej pracowni na rogu Krakowskiej i św. Katarzyny otworzyła w 1917 roku szkołę dla dziewcząt, co w świecie tradycyjnego judaizmu było rewolucją i dało początek systemowi religijnej edukacji kobiet. Szkoły zwane Bet Jaakow istnieją nadal w Izraelu i Stanach Zjednoczonych. U nas pozostała tablica na budynku dawnego seminarium nauczycielskiego Bet Jaakow przy ulicy św. Stanisława.

Ukazując wielorakość żydowskiego Krakowa, wystawa podkreśla równocześnie, że był on częścią Rzeczypospolitej jako państwa. Na jednym ze zdjęć żydowscy żołnierze składają na dziedzińcu wawelskim przysięgę przed rabinem, na innym przedstawiciele Gminy czekają przed Starą Synagogą na prezydenta Mościckiego. Fotografie i objaśnienia do nich odsłaniają też obszary, na których dwa światy – żydowski i nieżydowski – spotykały się i przenikały. I nie chodzi tylko o antykwariat Taffeta przy Szpitalnej czy modną wśród krakowskich elit restaurację Thorna przy Krakowskiej.

Przenikanie dokonywało się na różne sposoby. Pierwszym, najbardziej oczywistym, była asymilacja, czasem łącząca się nie tylko z odejściem od tradycji, ale wręcz ze zmianą religii, jak w przypadku Mieczysława Kaplickiego – Maurycego Kapellnera, socjalisty, potem zwolennika sanacji, prezydenta Krakowa od 1933 r. W połowie lat 30. państwowym uroczystościom w Krakowie przewodziła często trójca: arcybiskup Sapieha, prezydent Kaplicki i generał Bernard Mond – jedyny w II Rzeczypospolitej wojskowy żydowskiego pochodzenia, który zdobył tak wysoki stopień. W 1938 r. chrzest przyjął Rafał Taubenschlag – profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, świetny znawca prawa rzymskiego. Związki mogły być jednak bardziej skomplikowane, by wspomnieć wpływ, jaki na ideologię syjonistyczną miał polski romantyzm, czego świadectwem kazania rabina Thona. A Rafael Scharf, choć – jak zauważał nie bez goryczy – do chwili wyjazdu z Krakowa nigdy nie przestąpił progu polskiego (czyli chrześcijańskiego) domu, pozostał wierny polskości idealnej, zamkniętej w języku i literaturze.

Ten paradoks – sąsiedztwa i izolacji, wspólnej przestrzeni i osobnych tradycji, ukrytych powinowactw i jawnej obcości – wystawa pokazuje. Jej autorki świadome są oczywiście pól konfliktu i narastającego w przedwojennej Polsce antysemityzmu, którego obecność przywołuje seria karykatur oraz zdjęcie z manifestacji przeciw „żydowskiej sztuce". Najważniejsza jest dla nich jednak opowieść o bogactwie żydowskiego życia. Żywa, fascynująca i wciągająca. Choć pewnie można by do niej dodać nowe rozdziały: na przykład o Bundzie i działaczach lewicy.

Dwujęzyczny, polsko-angielski katalog wydany przez MCK i opracowany graficznie przez Ryszarda Otrębę stanowi jakość samą w sobie ze względu na zawarte w nim teksty. Katarzyna Zimmerer daje obszerny portret „świata przed katastrofą" i jego instytucji. Agnieszka Sabor i Henryk Halkowski w polemicznym tonie stawiają w swoich szkicach problem pamięci o przeszłości. Łukasz Tomasz Sroka odpowiada twierdząco na pytanie: „Czy Kraków miał żydowskie elity?". Barbara Zbroja pisze o „zapomnianym dziedzictwie", czyli architekturze żydowskiego Krakowa. A wszyscy przypominają, że bez pamięci o krakowskich Żydach tożsamość miasta staje się kaleka. Miejmy nadzieję, że ta pamięć znajdzie w końcu wyraz materialny w postaci muzeum.

„ŚWIAT PRZED KATASTROFĄ. ŻYDZI KRAKOWSCY W DWUDZIESTOLECIU MIĘDZYWOJENNYM". Kuratorzy: Agnieszka Sabor, Barbara Zbroja, Katarzyna Zimmerer. Konsultacja merytoryczna: Jan M. Małecki, Jacek Purchla, Aleksander B. Skotnicki. Aranżacja: Agnieszka Bartkowicz i Rafał Bartkowicz. Wystawa czynna od 25 czerwca do 28 października 2007 w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie, Rynek Główny 25.

Tygodnik Powszechny /2007-07-09