hof0.gif (33421 bytes)
Historia

Nie boj sie, pomagaj ludziom


Rozmowa z profesorem Wladyslawem Bartoszewskim,
wspolzalozycielem Zegoty

Przed druga polowa 1942 r. nikt -- ani Polacy, ani Zydzi -- nie zdawal
sobie sprawy z tego, ze wyrok smierci na Zydow -- znany w literaturze
jako Endlösung -- juz zapadl i ze w ogromnym pospiechu jest realizowany.

Marek Edelman, jeden z przywodcow Zydowskiej Organizacji Bojowej
w getcie, wyznaje, ze ludzie ludzili sie, a moze chcieli sie ludzic,
nawet gdy byli ladowani na Umschlagplatzu do wagonow, ktorych
przeznaczeniem byla Treblinka.


MARIAN TURSKI


MT: Kto to byl Konrad Zegota, ktorego imieniem nazwana zostala
konspiracyjna Rada Pomocy Zydom?

WB: Nie istniala taka osoba, dopoki Zofia Kossak nie wymyslila kryptonimu Zegota. Potem dodano imie Konrad, by utrudnic kojarzenie nazwy Zegota z Zydami.

MT: Czy mozemy ustalic date narodzin Zegoty?

Z dokumentow wynika, ze 4 grudnia 1942 r. Ale juz 14 pazdziernika 1942 r. w nr. 18 "Rzeczypospolitej", oficjalnym organie Delegatury Rzadu, opublikowano komunikat, ktory brzmial:

"Na skutek inicjatywy szeregu organizacji spolecznych z kol katolickich i demokratycznych organizuje sie komisje pomocy spolecznej dla ludnosci zydowskiej dotknietej skutkami bestialskiego przesladowania Zydow przez Niemcow. Komisja bedzie starala sie w miare moznosci i srodkow oraz mozliwosci, z jakimi liczyc sie trzeba w okupacyjnych warunkach zycia kraju, niesc pomoc ofiarom hitlerowskich gwaltow". Komunikat nawiazywal do faktu, ze 27 wrzesnia 1942 r. powstal Tymczasowy Komitet Pomocy Zydom.

MT: Powstanie Zegoty rozpoczyna zatem etap instytucjonalnej, mozna nawet powiedziec oficjalnej, bo zwiazanej z Delegatura Rzadu, pomocy. Ale spontaniczne indywidualne lub organizacyjne akcje lub przejawy dzialalnosci znane byly wczesniej...

WB: Do czasu zamkniecia getta, dopoki mozna bylo bezkarnie przyjsc do mieszkancow tej dzielnicy, przyniesc im paczke, zalatwic jakas ich sprawe. Dotyczylo to glownie tych, ktorzy juz wczesniej mieli kontakty z Polakami. Niestety, dramatem bylo to, ze minimalne szanse na pomoc mieli ludzie, ktorym brak bylo znajomosci w srodowisku polskim. Ludzie tacy jak bohaterowie ksiazek Izaaka Bashevisa Singera, ktorzy zyli swoim wydzielonym zyciem, rodzili sie miedzy Zydami, chodzili do szkoly tylko z Zydami, mowili miedzy soba w jidisz, pracowali miedzy soba, umierali miedzy soba i potrafili przez cale zycie nie rozmawiac nigdy z zadnym zaprzyjaznionym chrzescijaninem. Oni pierwsi padali ofiara, bo nie mieli zadnego
zaczepienia, nie znali nikogo po aryjskiej stronie. Czytamy dzis na ogol pamietniki i relacje ludzi z warstw bardziej oswieconych, z mieszczanstwa, zawodow artystycznych. Swiezy w pamieci spolecznej film "Pianista" dotyczy czlowieka, ktory na co dzien pracowal przed wojna w Polskim Radiu z dziesiatkami kolegow i kolezanek, Polakow. To byla sytuacja nadzwyczaj nietypowa.

Typowy bylby los zydowskiego krawca, tragarza, drobnego obnosnego handlarza, ale taki czlowiek nie mial zadnych szans na znalezienie ratunku w srodowisku sobie obcym.

MT: Wspomnielismy date powstania Tymczasowego Komitetu Pomocy Zydom -- 27 wrzesnia 1942 r. Jest to juz po zakonczeniu tzw. Wielkiej Akcji, czyli po wyslaniu z Warszawy do Treblinki okolo 310 tys. Zydow.
Wielu historykow zadaje pytanie: czemu tak pozno?

WB: Przed druga polowa 1942 r. nikt -- ani Polacy, ani Zydzi -- nie zdawal sobie sprawy z tego, ze wyrok smierci na Zydow -- znany w literaturze jako Endlösung -- juz zapadl i ze w ogromnym pospiechu jest realizowany.
Marek Edelman, jeden z przywodcow Zydowskiej Organizacji Bojowej w getcie, wyznaje, ze ludzie ludzili sie, a moze chcieli sie ludzic, nawet gdy byli ladowani na Umschlagplatzu do wagonow, ktorych przeznaczeniem byla Treblinka.

My Polacy, chrzescijanie, zaczelismy sie orientowac nieco wczesniej niz ofiary w getcie, ze zagrozenie jest skrajne, biologiczne, bo komorki
wywiadowcze polskiego podziemia wojskowego i politycznego informowaly o masowych zbrodniach na Zydach na terenach wschodnich wojewodztw przedwojennej Rzeczypospolitej, zajetych po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej po 22 czerwca.

W ostatniej fazie likwidacji gett wzmogly sie gwaltownie ucieczki na tzw. aryjska strone. Wtedy w pelni zdalismy sobie sprawe z ogromu potrzeb pomocy dla uciekinierow z gett, dla osob szukajacych schronienia itd. Tu juz nie wystarczal jakis komitet wedlug formulki pomocy spolecznej, przyjetej w tradycji charytatywnej, tylko musiala byc -- na szerokiej bazie oparta -- dzialajaca z pomoca rzadu, autoryzowana instytucja ogolnokrajowa. Prace przygotowawcze wymagaly dziesiatkow kontaktow konspiracyjnych. Z czynnikami
z AK oraz Delegatury Rzadu na Kraj, zwlaszcza z Departamentami Opieki Spolecznej, Spraw Wewnetrznych i z samym Pelnomocnikiem Rzadu.

MT: Komu przypisalby pan najwieksza zasluge w powolaniu RPZ?

Przede wszystkim Zofii Kossak i Wandzie Krahelskiej-Filipowiczowej. Dzieki swoim zyciorysom mialy wszedzie dojscie, byly bowiem mocno zakorzenione w ukladach przedwojennych.
Zofia Kossak byla czlonkiem zarzadu Rodziny Wojskowej, zona majora Wojska Polskiego, ktory znalazl sie w oflagu, znana pisarka, katoliczka, wspolzalozycielka konspiracyjnego Frontu Odrodzenia Polski. Wanda Krahelska-Filipowicz miala rodowod pepeesowsko-demokratyczny. Jej maz byl ambasadorem RP przed wojna, ona sama jako osiemnastolatka uczestniczyla w zamachu na carskiego gubernatora Skalona, miala wiec zwiazki z demokratycznymi kolami pilsudczykowskimi. Tak wiec te dwie osoby mialy dojscia do roznych decydentow takze w Londynie i byly absolutnie wiarygodne.

Do nich dolaczyla z kol syndykalistyczno-socjalistycznych Czeslawa
Wojenska, dobra znajoma tych pan. Jak juz wspomnialem, Zofia byla zona pilsudczyka, a jej bliska krewna i przyjaciolka Anna Maria Lasocka byla zona Romana Lasockiego, dzialacza Stronnictwa Narodowego z Lomzynskiego i prezesa Zwiazku Ziemian Polskich. Z tego wynikal wielki pozytek dla naszej dzialalnosci. Wiadomo bylo, ze "Anulka to zalatwi", jesli bedzie potrzeba ulokowania ludzi po dworach. I tak sie skladalo, ze w tym samym domu bywal na brydzu general Tadeusz Komorowski-Bor, ich przedwojenny znajomy, rowniez ziemianin, oraz ludzie z Bundu i ZKN.

Wspomne przy okazji innych dzialaczy FOP, bo i ja bylem w tej organizacji. A wiec Zofia Trzcinska-Kaminska, rzezbiarka religijna, zona Zygmunta Kaminskiego z Politechniki Warszawskiej, a wiec Aldona Kimontt, dzialaczka Akcji Katolickiej przed wojna, a wiec plk Remigiusz Grocholski, byly adiutant Pilsudskiego, a wiec Jan Kozielewski, znany powszechnie z pseudonimu Jan Karski. Karski byl wtedy dla mnie, mlodego czlowieka, wielkim autorytetem. Nie mowilo sie otwarcie, ale wiadomo bylo, ze pelnil misje kuriera.

MT: Jak wylaniano czlonkow Rady, kto ich mianowal?

WB: Formula protokolu wskazuje, ze bylo to cialo przedstawicielskie.

MT: Czy zatem Zegota byla cialem spolecznym, autoryzowanym przez
Delegature, czy tez organizacja powolana przez rzad emigracyjny i jego delegature?

WB: W sklad Rady wchodzili mandatariusze partii politycznych, ktore
popieraly rzad i wchodzily w sklad cial rzadowych. Bylo to cos wiecej niz spontaniczne cialo spoleczne. W dokumentach spotykamy jako nazwe badz Rada Pomocy Zydom przy Pelnomocniku Rzadu na Kraj, badz Rada Pomocy Zydom przy Delegaturze Rzadu na Kraj. To "przy" bylo do pewnego stopnia warunkiem, aby Rada mogla byc objeta budzetem.

Otoz Rada byla w pewnej czesci finansowana z budzetu Departamentu Opieki Spolecznej, ale takze Departamentu Spraw Wewnetrznych, ktoremu podlegaly sprawy narodowosciowe i bezpieczenstwa. Obaj dyrektorzy tych departamentow -- Jan Stanislaw Jankowski, pozniejszy pelnomocnik, i Leopold Rutkowski --
byli od poczatku wciagnieci do tej roboty. Rowniez Stefan Korbonski jako szef Kierownictwa Walki Cywilnej, a potem szef Oporu Spolecznego w Kierownictwie Walki Podziemnej, komentowal, wysylal do prasy komunikaty, informacje, ktore mialy sprzyjac dzialaniu Rady, a takze swoimi kanalami (radiowymi) informowal zagranice o problematyce zydowskiej.

W sklad Rady weszly grupy, ktore uznawaly rzad Rzeczypospolitej w Londynie, dlatego nie weszla do niej komunistyczna PPR. Chce jednak zaznaczyc, ze PPR prowadzila akcje pomocy Zydom w granicach swoich mozliwosci i na te akcje pomocy dostawala miedzy innymi od nas pieniadze, choc nie oficjalnie od Rady, ale od Zydowskiego Komitetu Narodowego. Bowiem pewne fundusze
rozdzielane byly przez Zydowski Komitet Narodowy, czyli orozumienie
szesciu organizacji zydowskich.

Moim zdaniem, poza ratowaniem ludzi, byl to najwazniejszy efekt trwaly -- powolanie bodajze po raz pierwszy w nowozytnej historii Polski instytucji, gdzie z wlasnego wyboru i przy akceptacji legalnego rzadu polskiego wspoldzialaly organizacje polskie i zydowskie o roznym zabarwieniu politycznym, o roznych rodowodach, przy wzajemnym zaufaniu. Jednym z dwoch wiceprezesow Rady byl przedstawiciel Bundu Leon Feiner, a sekretarzem Rady
Adolf Berman -- przedstawiciel organizacji syjonistycznych.

MT: Jak to sie stalo, ze na przyklad taki Aleksander Kaminski -- a jego
zaslugi i zwiazki z zydowskimi socjalistami i skautami sa powszechnie znane -- nie znalazl sie w Zegocie?

WB: A czyim delegatem mial byc? Kto mial go delegowac? On pomagal ludziom tak samo jak Irena Adamowicz i inni ze srodowisk harcerskich, jak Maria Kann. Powiedzialbym, ze w Zegocie znalazl sie garnitur ludzi, ktory nie byl z pierwszej linii pracy partyjnej. Ani Julian Grobelny, ani Tadeusz Rek, ani Marek Arczynski. Zofia Kossak nawet nie weszla w sklad Rady.

MT: Dlaczego?

WB: Zapewne wzgledy konspiracyjne przemawialy za tym, zeby nie ja
delegowac, lecz mnie. Podobnie mozna by sie zastanowic, dlaczego PPS delegowala Grobelnego (zostal przewodniczacym Rady), a nie np. Natalie Zarembine, ktora byla bardziej znana dzialaczka. Zreszta pozniej, kiedy Grobelny musial sie wycofac z roboty z powodu czesciowego rozkonspirowania i zagrozenia aresztowaniem, pepeesowcy wysuneli Romana Jablonowskiego, ktory zostal prezesem Rady po Grobelnym.

MT: A jak pan trafil do Zegoty?

WB: Ja zostalem, jak wspomnialem, delegowany przez FOP, a z FOP zetknalem sie przez Karskiego w sierpniu 1942 r. i wtedy to Zofia Kossak zaproponowala mi udzial w akcji pomocy Zydom.
Chcialbym tu zaznaczyc, ze na motywacje moich dzialan, jako goracego katolika, mial wplyw moj owczesny spowiednik, 45-letni wowczas ks. Jan Zieja. On mi powiedzial, zebym sie nie bal i zebym pomagal ludziom i ze to bylaby forma mojej wdziecznosci Panu Bogu za to, ze mnie wyprowadzil z Oswiecimia.

Rozmawial Marian Turski

------

Rada Pomocy Zydom -- Zegota
utworzona zostala w konspiracji w grudniu 1942 r. jako cialo spoleczne przy Delegaturze Rzadu RP na Kraj. Wczesniej, od wrzesnia, dzialal Tymczasowy Komitet Pomocy Zydom pod kierownictwem Zofii Kossak. W Radzie znalezli sie przedstawiciele PPS-WRN, RPPS, SL, SD, Bundu, ZKN (Zydowskiego Komitetu Narodowego), FOP (Frontu Odrodzenia Polski), Zwiazku Syndykalistow Polskich, Polskiej Organizacji Demokratycznej.

Przewodniczyli Radzie: Julian Grobelny, Roman Jablonowski, Leon Feiner. Terenowymi placowkami Rady kierowali: S. Dobrowolski (w Krakowie), W.L. Chomsowa (we Lwowie). RPZ udzielila wsparcia materialnego ok. czterem tysiacom osob, pomagala wyrabiac falszywe dokumenty, organizowala opieke nad dziecmi (szczegolne zaslugi Ireny Sendlerowej), starala sie o mieszkania i schronienia dla uciekinierow z gett. Zakonczyla dzialalnosc w styczniu 1945 r.

Polityka, NUMER 47/2002 (2377)