Adam Michnik: tekst wygłoszony
w Krakowie w czerwcu 1995 na konferencji "Pamięć polska - pamięć żydowska"
, "Tygodnik Powszechny" Nr 29, 16 lipca 1995.
O CZYM NIE LUBIĄ PAMIĘTAĆ
POLACY I ŻYDZI MOJE KORZENIE Moja perspektywa jest bardzo
specyficzna i dlatego bardzo niechętnie wypowiadam się na ten temat. Zawsze
mam poczucie pewnej nieklarowności własnego statusu. Statusu Polaka pochodzenia
żydowskiego, a nie Żyda polskiego. Wszelako takiego Polaka, który bardzo
chce być Żydem dla antysemitów i który zawsze antysemitom w twarz mówi
"ja jestem Żydem". To jest taki szczególny rodzaj Polaka. Nie
mam kompleksów w nazywaniu po imieniu antysemityzmu w Polsce. Właśnie
dlatego, że jestem Polakiem. To jest moja duma narodowa i to jest moja
tożsamość kulturowa. Jeżeli cokolwiek dobrego zrobiłem to właśnie w obrębie
kultury polskiej, i wszystko co złe zrobiłem, zrobiłem w obrębie kultury
polskiej. O CZYM NIE PAMIETAJĄ NASI ŻYDOWSCY PRZYJACIELE Kiedy wielokrotnie zastanawiałem
się, skąd takie dramatyczne napięcie w relacjach polsko-żydowskich, to
spostrzegam, że z taką pasją publicyści żydowscy nie mówią dziś o żadnym
innym narodzie, tylko o Polakach. Ani o Niemcach. ani o Rosjanach. ani
o Ukraińcach. Dlaczego? Skąd się to bierze? Sądzę, że to mechanizm odrzuconej
miłości. Jeżeli prześledzimy świadectwa Żydów mieszkających w Polsce -
listy, wspomnienia, dokumenty - to widać w nich miłość do polskiego etosu,
do polskiej kultury, do polskiego systemu wartości. I ta miłość została
odrzucona. Jeżeli wolno mi, zaryzykuję tezę: napięcie, dramat, cierpienie
po żydowskiej stronie to jest właśnie rezultat mechanizmu odrzuconej miłości.
Nikt nie nienawidzi mężczyzny tak, jak porzucona żona czy odtrącona kochanka.
Wydaje mi się, że diatego właśnie po polskiej stronie jest to temat tabu.
Chciałbym też odpowiedzieć
na kilka uwag w wystąpieniu mojego przedmówcy pana Jeana Kahna. Nie widzę
w tym nic dziwnego, że biskup katolicki podczas Mszy św. mówi o cierpieniu
i Męce Pańskiej, ze w każdej homilii biskup mówi o Jezusie Chrystusie,
bo na tym zasadza się istota religii katolickiej. I nie widzę w tym nic
dziwnego, że polscy biskupi nie chcą mówić o odpowiedzialności za nieszczęścia
Żydow we wspólnym dokumencie z biskupami niemieckimi. Bowiem cokolwiek
by się mówiło, a niemało powiedzieć by trzeba o antysemityzmie w Polsce
i w obrębie polskiego katolicyzmu, to nie wolno porównywać i jednym tonem
wymieniać odpowiedzialności polskich biskupów za antysemityzm polskich
katolików i odpowiedzialności niemieckich biskupów za udział niemieckich
katolików w Halocauście. To są zupełnie różne zjawiska. POTRZEBNY GŁOS KOŚCIOŁA I PEWIEN RODZAJ WRAŻLIWOŚCI Nie zamierzam tu szczędzić
nieprzyjemnych prawd naszym żydowskim przyjaciołom. Ale też trzeba pamiętać
o drugiej stronie, i tu też chciałbym być bardzo szczery. Więc kiedy zastanawiamy
się, skąd w Polsce hasła antysemickie, to cząstkowa choćby odpowiedź -
musi być jasna. Mimo ,,Tygodnika Powszechnego", mimo Jerzego Turowicza,
mimo księdza profesora Tischnera, polski Koścół nie zrobił wyznania winy
za polski antysemityzm. Ten jeden list pasterski, o którym się już w ogóle
nie wspomina dzisiaj, to za mało. A trzeba powiedzieć bardzo jasno, że
jest jedna instytucja w Polsce, tylko jedna, właśnie Kościół katolicki,
która może i musi jasno powiedzieć, jasno aż do bólu, że antysemityzm
jest grzechem, że z tego trzeba się spowiadać, że każdy, kto się dopuszcza
antysemickiej propagandy - grzeszy. Każdy kto wrzeszczy ,,Żydzi do gazu"
winien mieć świadomość, że dopuścił się grzechu przeciwko Duchowi Świętemu.
Wobec antysemickich haseł nie wolno milczeć. Bagatelizujące milczenie
jest znakiem przyzwolenia. ZASTANOWIĆ SIĘ, NIM RZUCI SIĘ OSKARŻENIE W polskiej duchowości temat
żydowski czy temat antysemityzmu w gruncie rzeczy do dzisiaj jest tematem
tabu. Tematem tabu oczywiście nie dla polskich antysemitow, którzy w kółko
opowiadają, że wszystkiemu są winni Żydzi. Jest tematem tabu dla tego,
co dobre i szlachetne w kulturze polskiej. Kultura polska nie umie sobie
z tym poradzić, bo nie umie sobie poradzić z tym, co pierwszy opisał znakomicie
prof. Jan Błoński, a co ja nazwę własnymi, nieudolnymi słowami - kultura
polska nie umie sobie poradzić z fenomenem niezawinionej winy. Bowiem
nie jest wina Polaków, że na polskiej ziemi był Holocaust. Owszem, winą
Polaków jest to, że tutaj był antysemityzm, pogromy, dyskryminacja. Ale
nie jest winą Polaków, że Hitler tutaj zbudował obozy koncentracyjne,
w których mordował cały żydowski naród. Ale to się stało na polskich oczach.
I normalny Polak, także Polak pochodzenia żydowskiego, nie umie sobie
z tym poradzić. No bo jak? Oczywiście, chwała Bogu, że wymyślił Władka
Bartoszewskiego, ale tak naprawdę wszyscy normalnie żylismy i nagle zamknęliśmy
oczy, bo stanęliśmy wobec sytuacji, w której nie umieliśmy sobie poradzić.
STEREOTYP POLAKA A JAŁTA Wielokrotnie się zastanawiam,
dlaczego w świecie nie panuje stereotyp, że Rosjanie są antysemitami.
Nie ma takiego stereotypu. Albo dlaczego dzisiaj w Izraelu mówi się, że
Holocaust robili naziści, a nie Niemcy? Nie chodzi o to, że Polacy nie
mieli swoich faszystów. Mieliśmy. Każdy naród ich ma. I nie uważam za
żadną polską zasługę tego, że Hitler nie znalazł u nas żadnego Quislinga
czy Lavala - gdyby chciał, to pewnie by jakiegoś znalazł. Ale to jest
inna sprawa - mówi się bowiem w świecie o Polakach jako o antysemitach,
chociaż nie mieli swojego Lavala czy Brasillacha, a nie mówi się tak o
Francuzach, którzy ich mieli. Dlaczego? Dlatego, że trzeba było znaleźć
jakiś sposób, żeby usprawiedliwić Jałtę. Żeby mógł sobie Zachód powiedzieć:
,,Był taki naród, który wprawdzie od pierwszego dnia wojny walczył z Hitlerem,
ale to był narod paskudny, nietolerancyjny i zrobił Żydom wiele złych
rzeczy". Ten naród został sprzedany w Jałcie tow. Stalinowi, trzeba
było znaleźć jakiś sposób, żeby samego siebie usprawiedliwić. Bardzo łatwo
było wtedy powiedzieć: Polacy są tak potwornymi antysemitami, że danie
im wolności oznacza, że będą robili pogromy. Natomiast Rosja była zbyt
potężna, by ją w ten sposób oskarżać. NIE MIELIŚMY PRAWA GŁOSU Myślę, że nigdy nam nie
starczy czasu, by złożyć hołd tym, którzy podczas okupacji pomagali skazanym
na śmierć Żydom. Nigdy. I dyskusja, czy ich było wielu czy niewielu jest
bezsensowna. ilukolwiek ich było, to ich istnienie jest empirycznym dowodem
na istnienie Boga. Bo w takich czasach zdobyć się na ten rodzaj heroizmu
to znaczy być kimś absolutnie niezwykłym. Tylko hołd można im złożyć i
dziękować Bogu za to, że ich powołał do życia. POLITYKA I ANTYSEMITYZM W POLSCE Jestem naprawdę ostatnim
człowiekiem, który chce cokolwiek zakłamywać. Inne czasy, mamy wolność
i suwerenność. Więc: czy byli szmalcownicy? Tak, trzeba jasno powiedzieć
- byli. Ale nieprzyzwoitością jest nie powiedzieć też, że były wyroki
podziemnych sądów na szmalcowników i te wyroki były egzekwowane. Wyroki
były, szmalcownicy byli piętnowani i ich zbrodnie były piętnowane. W jakim
sensie ja się czuję odpowiedzialny za szmalcowników? Ja, który się identyfikuję
z Polską, z kulturą polską? W tym samym sensie, jak miałbym się czuc odpowiedzialny
za to, ze sa w Polsee ludzie, ktorzy kazdego dnia morduja czy gwalca.
Zatem nie moge sie czuć odpowiedzialny za szmalcowników, których byłem
całe życie wrogiem. Chętnie wezmę na swoją głowę wszystkie swoje winy,
ale przecież nie wezmę na swoją głowę win polskich komunistów, którzy
mnie zamknęli do więzienia diatego, że nie chciałem brać na siebie ich
win. I tę dystynkcję mamy obowiązek przeprowadzić. |
|||||||
|