Fotografia

Halina Birenbaum

Sto najlepszych izraelskich albumów

Oto lista stu wielkich albumów CD, spośród tych które ukazały się tutaj do dziś, wybranych przez zespół rencenzentów i muzyków w intencji święta Rosh-Hashana tego roku: na pierwszym miejscu album "Popiół i kurz" Yehudy Polikera.

Więc, jaki jest album najlepszy ze wszytkich? I jakie są pozostałe 99? Zespół składający się z żurnalistów, recenzentów, reżyserów muzycznych i speakerów wybrał najlepsze albumy z wszystkich czasów istnienia Izraela i ogłosił tę listę. Cały projekt został opublikowany pod koniec tygodnia w tygodniku Szeva Lejlot  (Siedem nocy) należący do dziennika Yediyoth Haharonot.

  1. Yehuda Poliker, Efer We Avak - Popiół i kurz, 1988

 

Oto paszport muzyczny państwa Izrael w ciągu 50-ciu lat istnienia państwa: od "Małej Stacji Treblinki" po "Radio Ramallah", od baglama (rodzaj gitary) w "Jalel" aż po bębny przemysłowe w "Biglal" - "Dlatego". Ale Popiół i kurz dzięki szczytom pisania Yakova Gilad i śpewu Yehudy Polikera, jak pieśni "Gdy urośniesz", "Okno na Morze Sródziemne" i "Pieśń po deszczu" z krwawiającymi słowami i podniosłymi melediomi, znaczy o wiele więcej niż zbiór pieśni o najwyższej jakości. To jest głównie dowód osobisty naszych uczuć: uciekinierzy, imigranci, ocaleni...

Nie jest to tylko mowa pionierska synów drugiego pokolenia ocalałych z tamtego piekła,  którzy otworzyli i poprowadzili zasadniczą dyskusje w społeczeństwie izraelskim. To jest także otwarcie się uczuciowe, odważne i nie mniej odnawiajające urodzonych tutaj po powstaniu państwa, którzy po wojnach o granice zaczęli wpatrywać się  do wnętrza w duszę izraelską, zdejmować bandaże z ran i blizn, rozpoznawać szczątki pod szorstkością, miażdżeniem, bezczelnością. I może Popiół i Kurz nie jest tylko uwiecznieniem pamięci o okropnościach  przeszłości, ale też albumem, który potrafi naszkicować Izraelowi sylwetkę, jaką chciałby mieć: małą, broniącą w tej samej mierze wszystkich swych obywateli o wszelkich pochodzeniach, ludzką i wczuwającą się.