Mam to wszystko przed oczyma, w myślach, w sercu. Tyle uczuć, refleksji, pytań - a zwłaszcza o możliwość dalszej nadziei bez Niego. I które z Jego nauk będą żyć także po Jego odejściu? Które z Jego mądrych, ludzkich tak bardzo i tak bardzo potrzebnych słów nie zapadnie się w ciszę Jego śmierci? Płakałam, przypatrując się Papieżowi przed kilkoma laty pochylonemu w Yad Washem nad nazwami byłych obozów zagłady - i kiedy wkładał z pokorą kartkę do szpary w ścianie Płaczu, w której przepraszał przed Bogiem i całym światem za krzywdy popełnione przez chrześcijan narodowi żydowskiemu w ciągu stuleci, aż po Holocaust. W oniemieniu wchłaniałam w siebie po raz ostatni widok Papieża w trumnie w ubiegły piątek, nie ruszając się w ciągu długich godzin od ekranu telewizji, jakbym nie mogła i nie chciała się z nim rozstać - i z tym wszystkim, co sobą przedstawiał. W uszach brzmiały Słowa Papieża, mojego wielkiego Rodaka Polskiego, że naród żydowski nie ponosi winy za zabójstwo Jezusa, - że antysemityzm jest grzechem. Te słowa powiedziane po raz pierwszy w historii przez Papieża Jana Pawla
II są swoistym zadośćuczynieniem za niewinnie przelaną krew
milionów Żydów i nadzieją na pojednanie w tym burzliwym, coraz bardziej
surowym, skomplikowanym i pełnym niebezpieczeństw świecie. Słuchałam i
czytałam je jak największego ukojenia! Wierzę, że ich potężny, wieloznaczący sens będzie
trwał. Miliony ludzi odprowadzający Jana Pawła II w Jego pogrzebie
mogą być nadzieją. |
|||||||||||||
|