Fotografia

Niezwykla majowa noc

Halina Birenbaum

z mojego tomiku "Echa dalekie i bliskie" - Spotkania z mlodzieza, wyd. Znak

W pokoju jest cicho, przytulnie. Miarowe bicie zegara miesza sie z równym oddechem spiacych spokojnie dzieci. Niezwykla noc, gdyz - jak nigdy o tej porze w Izraelu - na dworze leje deszcz. Ciezkie krople uderzaja o dachy i szybko splywaja po szybach. swieze, chlodne powietrze napelnia mieszkanie. Owinelam sie koldra, glowe wtulilam w ciepla poduszke i wsluchuje sie w szum tej nieoczekiwanej ulewy. I nagle...

Leje deszcz. Ciezkie chmury pokryly niebo, przeslonily soba swiat. Nieprzerwane strugi wody splywaja na ziemie. Na placu obozowym stoja rzedami tysiace znekanych, wycienczonych ludzi.

Nogi zdretwiale w przegnilych, podartych butach, grzezna w blocie. Woda przesiaka przez nedzna odziez, splywa po glowach, po twarzach, po niemal nagich, wychudzonych cialach. Dreszcze zimna i kurcze glodu wstrzasaja ludzmi. "Aufzejerki", odziane w cieple mundury i dlugie, nieprzekalne plaszcze, z olbrzymimi kapturami, pilnuja, z bronia u boku, abysmy stali równo. Porzadek musi byc!

Mijaja godziny. Niebo staje sie coraz ciemniejsze, ulewa wzmaga sie i wzmaga. Dziesiatki ludzi, omdlalych lub juz martwych, padaja bezsilnie w bloto. Nikt nie reaguje. Deszcz zmywa lzy, ból, wszelkie uczucia. Nieprzytomne oczy spogladaja uparcie na waskie drzwi baraków. Na ustach blaka sie nieme pytanie: jak dlugo jeszcze? Kiedy nadejdzie kres tej meki?

Nagle – komenda : kleczec! Wszyscy na kolana! Z nadludzkim wysilkiem wyrywamy zmartwiale nogi ze sliskiego bagna. Z trudem udaje sie zgiac zesztywniale kolana i kleknac w blocie. Kamienie wbijaja sie w cialo, kaleczac do krwi.

I znów komenda: rece do góry! Kleczec równo! Wziazc dwie cegly do kazdej reki! A deszcz leje jak z cebra. Wiatr wyje i chloszcze. Zapada noc.

Na placu klecza, wsród trupów, w grzaskim blocie, tysiace ludzi, zaciskajac w mece usta do krwi. Lzy i krew mieszaja sie z blotem i smiercia hitlerowskiej zarazy.

W pokoju jest cicho, przytulnie. Czy to byl sen? Nie, to byl Oswiecim! To krople ulewnego deszczu w spokojna, majowa noc przeniosly mnie znów do obozu Zaglady.