Fotografia
Kruczek
Halina Birenbaum
 

Jeszcze przed urodzeniem się Yonatana przygarnęli jego przyszli rodzice pieska, który wałęsał się wokół studia muzycznego, gdzie zauważył go wuj Jakub. Czarny kędzierzawy piesek o długich uszach i ukrytych w tych kędziorach oczach wzbudzał sympatię i nie był smutny, mimo, że się zagubił lub został porzucony. Nikt nie wiedział, skąd się tu wziął, ale był czysty, nie zaniedbany, choć osamotniony. Wuj Jakub ulitował się nad psiakiem, nie mógł go jednak trzymać u siebie, gdyż przeważnie bywa poza domem, ma też kotka, więc zaproponował przygarnięcie psa bratu i bratowej, którzy chętnie się zgodzili przygarnąć go, co okazało się radością dla nieco dumnego stworzenia i dla jego nowych opiekunów.

Nazwali go Kruczek wedle mojego wyboru. To ja wymyśliłam im takie polskie, trudne do wymowy dla Izraelczyków imię, tłumacząc, że kruk po polsku to kraczący, czarny (jak ten piesek) ptak.. Wszytkim spodobało się, gdyż brzmiało niezwykle, oryginalnie. Beni i Hanita zaopiekowali się Kruczkiem, jak małym dzieckiem, a on też tak się zachowywał. Tulił się wciąż do nóg Beniego czy Hanity, ściągał na siebie moc uwagi, wskakiwał na ręce Hanicie i tak zasypiał. W nocy również zostawał w ich pokoju, spał na brzeżku łóżka swej pani, czuwając. Był grzeczny, wesoły, wszyscy lubili go, bawili się z nim, rozpieszczali. Aż Hanita pojechała do szpitala na kilka dni... Kruczka zostawiła pod opieką swojej matki. Piesek zląkł się bardzo, zasmucił, schował się pod łóżkiem, odseparował od otoczenia i zawodził żałośnie wypełniony goryczą i buntem. Tęsknił, zaczął łobuzować - zmienił się nie do poznania.

Wreszcie Hanita wróciła ze szpitala ze swym nowonarodzonym synkiem. W domu powstał zamęt i Kruczek nie godził się na nowe porządki, dalej buntował się, robił na złość, przeszkadzał wszystkim. Chciał odwrócić uwagę od małego przybysza, Yonatana, na siebie. Złościł się, stał się nieprzyjazny i wciąż myślał o zemście... Hanita nie miała teraz wiele czasu do niego, musiała też usunąć go ze swego pokoju w trosce o niemowlę, które tam karmiła piersią. Kruczek protestował, skamlał pod drzwiami, stukał łapą, drapał, starając się wepchnąć do pokoju i usiąść jak dawniej u nóg swej pani, gdy nie było jeszcze Yonatana, który zajął teraz pierwsze miejsce w domu we wszystkim. I nadomiar tych zmartwień pieska wciąż schodzili się liczni goście, aby powitać nowonarodzonego. Kruczek awanturował się, nic nie mógł zrozumieć - nie godził się z losem. Raz, gdy zostawili go samego w domu u matki Hanity porwał na strzępy dywanik z wielkiego oburzenia. Tak bardzo się zmienił!

Yonatan leżał w swym wózeczku, płakał, wstrząsał się na każde szczeknięcie Kruczka i absorbował sobą całkowicie otoczenie. Goście nie przestawali składać wizyt, przynosili prezenty dla Yonatana. Kruczek chwytał je pod nieuwagę domowników i chował cichaczem. Hałasował, skomlał, pragnął za wszelką cenę przywrócić sobie utraconą niespodzianie ważność. Stał się bezczelny, uparty, czynił na przekór, denerwując jeszcze bardziej swych opiekunów, sciągając na siebie tylko ich gniew. W końcu złapał w rozpaczy gwiżdżącą lalkę gumową i rozgryzł ją na kawałki. Wszystko, co Yonatan dostawał wyrywał mu z rączek, łapał i chował się błyskawicznie pod łóżko - a stamtąd szczekał głośno i odgrażał się, gdy ktoś się zbliżał. Jednego dnia Yonatan bardzo płakał i nic go nie mogło ukoić. Podano mu smoczek i tak zasnął wreszcie zmęczony. Kruczek nie spuszczał z niego wzroku.

Nagle doskoczył do wózeczka - wyciągnął mu smoczek z ust... Kiedy Hanita wróciła do pokoju zastała obok śpiącego spokojnie dziecka leżącego na wznak Kruczka z wyciągniętymi łapkami i... ze smoczkiem w pysku! Odtąd piesek pilnuje swego skarbu, nikomu nie odda! Minęło kilka miesięcy. Yonatan zaczął unosić główkę, gaworzyć, rozglądać się wokół siebie, naśladować wszystko. Obserwuje z zaciekawieniem znajdującego się w pobliżu Kruczka, wodzi za nim oczami, nie wstrząsa się już od jego szczekania.

Niedaleki jest dzień, w którym on i piesek staną się nierozłącznymi przyjaciómi, będą się bawić razem i zginie wszelka zawiść. Widać już tego początek.