Jednak kiedy po pracy wracałem do domu - a blisko tydzień mieszkałem
w oddalonym od tej miejscowości o kilkanaście kilometrów gospodarstwie
rolnym, wrażenia stawały się mniej oczywiste. Moi gospodarze najwyraźniej
nie przepadali za Żydami; językiem gestów i poklepywań po ramieniu
dawali jednak znać, że mnie ich niechęć nie dotyczy. Któregoś wieczoru
ojciec rodziny zabrał mnie, i tylko mnie, na okoliczne łąki; pokazywał
jakieś ptaki i owady. Przyznaję, że mając w pamięci pogromy trochę
się bałem. On jednak z zapałem coś opowiadał, choć oczywiście nie
rozumiałem ani słowa. I nadal poklepywał mnie po ramieniu.
A potem znalazłem się w najbardziej nieprawdopodobnym mieście świata
- w Lublinie. Odwiedziłem tamtejsze Stowarzyszenie "Brama Grodzka",
gdzie dostałem w prezencie grube, polskie czasopismo. Znów nie rozumiałem
ani słowa, ale ze wzruszeniem oglądałem zamieszczone w nim fotografie
tutejszych Żydów, ich synagog i domów nauki. Z trudem odcyfrowywałem
zapisane w polskiej transkrypcji, jakże ważne dla naszej tradycji
słowo Ha-Tikwa, które jest tytułem najpiękniejszej pieśni syjonistycznej.
A więc nasze, żydowskie sprawy są tu znane? Zdziwiłem się bardzo.
Nieoczekiwanie dla mnie samego mój reportaż nabrał optymistycznego
charakteru.
Po powrocie zrozumiałem, że Żydzi powinni oswoić sobie Polskę. Czy
może w tym pomóc ruch turystyczny? Nie wiem. Chciałbym, aby młodzi
amerykańscy Żydzi, a także młodzi Izraelczycy, jeździli po miejscach
związanych z ich historią. Żeby przyjeżdżali do Lublina, bo choć
nie ma tu, i nigdy pewnie już nie będzie, wielkiej jesziwy, to przecież
duch nauki ciągle krąży po tym mieście.
Myślę, że Polacy mogą pomóc nam siebie oswoić, pokazując takie instytucje,
jak "Brama Grodzka" w Lublinie, Centrum Kultury Żydowskiej na krakowskim
Kazimierzu albo Żydowskie Centrum Edukacyjne w Oświęcimiu. Bo Żydzi
nigdy nie będą tu przyjeżdżać tak, jak w inne miejsca. Oni tu nie
przyjeżdżają, ale pielgrzymują. Kiedyś widziałem w Polsce chrześcijan
ruszających w pieszą pielgrzymkę do Częstochowy. I pomyślałem, że
kto jak kto, ale oni - pielgrzymi - powinni zrozumieć nas, Żydów.
A my, przyjeżdżając i modląc się na grobach naszych ojców, możemy
pomóc Polakom oswoić siebie. Jesteśmy przecież tak podobni!
ARON BLOOMBERG jest dziennikarzem, pracuje dla żydowskich mediów
w Stanach Zjednoczonych.
Tygodnik Powszechny /2005-07-10 |