Fotografia Dialog
To nie turystyka, to pielgrzymowanie
Aron Bloomberg /2005-07-10
Jak wielu amerykańskich Żydów, po raz pierwszy przyjechałem do Polski z niechęcią. Tym większą, że pierwszym miejscem, które tu poznałem, nie był wcale krakowski Kazimierz podczas Festiwalu Kultury Żydowskiej, ale Jedwabne - celem mojej podróży było przygotowanie reportażu na temat tego miejsca. Wrażenia były oczywiście przygnębiające.
 

Jednak kiedy po pracy wracałem do domu - a blisko tydzień mieszkałem w oddalonym od tej miejscowości o kilkanaście kilometrów gospodarstwie rolnym, wrażenia stawały się mniej oczywiste. Moi gospodarze najwyraźniej nie przepadali za Żydami; językiem gestów i poklepywań po ramieniu dawali jednak znać, że mnie ich niechęć nie dotyczy. Któregoś wieczoru ojciec rodziny zabrał mnie, i tylko mnie, na okoliczne łąki; pokazywał jakieś ptaki i owady. Przyznaję, że mając w pamięci pogromy trochę się bałem. On jednak z zapałem coś opowiadał, choć oczywiście nie rozumiałem ani słowa. I nadal poklepywał mnie po ramieniu.

A potem znalazłem się w najbardziej nieprawdopodobnym mieście świata - w Lublinie. Odwiedziłem tamtejsze Stowarzyszenie "Brama Grodzka", gdzie dostałem w prezencie grube, polskie czasopismo. Znów nie rozumiałem ani słowa, ale ze wzruszeniem oglądałem zamieszczone w nim fotografie tutejszych Żydów, ich synagog i domów nauki. Z trudem odcyfrowywałem zapisane w polskiej transkrypcji, jakże ważne dla naszej tradycji słowo Ha-Tikwa, które jest tytułem najpiękniejszej pieśni syjonistycznej. A więc nasze, żydowskie sprawy są tu znane? Zdziwiłem się bardzo. Nieoczekiwanie dla mnie samego mój reportaż nabrał optymistycznego charakteru.

Po powrocie zrozumiałem, że Żydzi powinni oswoić sobie Polskę. Czy może w tym pomóc ruch turystyczny? Nie wiem. Chciałbym, aby młodzi amerykańscy Żydzi, a także młodzi Izraelczycy, jeździli po miejscach związanych z ich historią. Żeby przyjeżdżali do Lublina, bo choć nie ma tu, i nigdy pewnie już nie będzie, wielkiej jesziwy, to przecież duch nauki ciągle krąży po tym mieście.

Myślę, że Polacy mogą pomóc nam siebie oswoić, pokazując takie instytucje, jak "Brama Grodzka" w Lublinie, Centrum Kultury Żydowskiej na krakowskim Kazimierzu albo Żydowskie Centrum Edukacyjne w Oświęcimiu. Bo Żydzi nigdy nie będą tu przyjeżdżać tak, jak w inne miejsca. Oni tu nie przyjeżdżają, ale pielgrzymują. Kiedyś widziałem w Polsce chrześcijan ruszających w pieszą pielgrzymkę do Częstochowy. I pomyślałem, że kto jak kto, ale oni - pielgrzymi - powinni zrozumieć nas, Żydów.

A my, przyjeżdżając i modląc się na grobach naszych ojców, możemy pomóc Polakom oswoić siebie. Jesteśmy przecież tak podobni!

ARON BLOOMBERG jest dziennikarzem, pracuje dla żydowskich mediów w Stanach Zjednoczonych.

Tygodnik Powszechny /2005-07-10