|
Marsz Żywych
Marcin Szydzisz
W słoneczny dzień 9 kwietnia z byłego obozu hitlerowskiego Auschwitz
wyruszyła grupa około 2,5 tys. osób, uczestniczących w kolejnym, jedenastym
Marszu Żywych. Żydzi, którzy przyjechali do Oświęcimia, pragnęli oddać
hołd swoim bliskim pomordowanym podczas holokaustu. Niejeden niósł tabliczkę
z imionami dziadków, pradziadków, członków bliższej lub dalszej rodziny.
Ale obok Żydów szła około pięćsetosobowa grupa Polaków. Dlaczego tu przyjechali?
Młodzież z Ustronia zaczęła interesować się historią Narodu Wybranego,
kiedy społecznie porządkowała zapuszczony żydowski kirkut w ich miejscowości.
Licealiści z warszawskiego liceum imienia Witkacego zostali zarażeni
tematyką żydowską przez swojego nauczyciela historii - Roberta Szuchtę.
Przedstawiciele warszawskiego KIK-u, którzy przyjeżdżają tutaj już od
kilku lat, chcą świadczyć o chrześcijańskiej solidarności z każdym z
cierpiących.
Ania Ramult, która przyjechała razem z grupą z kołobrzeskiego oddziału
Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Izraelskiej, tłumaczy: ,,Chcę pamiętać o
holokauście, bo bardzo często się teraz mówi, że go nie było". Wielu
powołuje się na solidarność z narodem żydowskim. Tak swoją obecność na
terenie byłego obozu wyjaśnia pan Jarosław Banyś z oddziału śląskiego
Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Izraelskiej. Dodaje, że zależy mu na pokoju
w Ziemi Świętej. Przecież obiecał synowi, że go tam zabierze. Teraz czeka,
kiedy na tej ziemi zwycięży rozsądek. Pragnienie pokoju manifestowali
także członkowie warszawskiego KIK-u, niosąc na lewym ramieniu czarną
opaskę z napisem: ,,Peace".
,,Nie ukrywam, że zależy mi na tym, aby młodzi Izraelczycy, którzy uczestniczą
co roku w Marszu, zauważyli obecność polskiej młodzieży i nie kojarzyli
sobie naszego kraju wyłącznie z cierpieniem swych przodków i antysemityzmem"
- twierdzi Paulina z Towarzystwa Polsko-Izraelskiego ,,Hatikvah-Nadzieja".
Podobnie wypowiada się Ania z Kołobrzegu: ,,Jestem tu po to, aby zniszczyć
stereotyp Polaka-antysemity - tego, który wypisuje hasła na murach. Chcę
pokazać swoją obecnością tutaj, że ten stereotyp nie istnieje, że jesteśmy
inni, otwarci, zależy nam na współpracy".
Teologiczne racje Marszu Żywych podał dominikanin o. Marek Nowak: ,,Żydzi
jako lud wybrany przez Boga są dla mnie znakiem Bożej Miłości. Próba
zniszczenia narodu żydowskiego była jakimś zamachem na całość Bożych
planów, a ja wierzę, że Bożych planów nie da się przekreślić i dlatego
tu przychodzę".
Obecność Polaków podczas trzy i półkilometrowej trasy od Auschwitz do
Birkenau była widoczna. Nie mieliśmy niebieskich kurtek, w które ubrani
byli członkowie grup żydowskich, nie nieśliśmy izraelskich sztandarów.
Może dlatego zwracano na nas uwagę. Zdarzały się i wzruszające momenty,
jak ten, którego doświadczył Stanisław Chlebda - wice-komendant opolskiego
oddziału ZHP, kiedy podszedł do niego starszy człowiek i ze łzami w oczach
dziękował za obecność harcerzy. Kiedyś w czasach okupacji, harcerska
czapka umożliwiła mu wyjście z warszawskiego getta i w jakimś sensie
uratowała życie.
Tygodnik Powszechny nr 16, 20 kwietnia, 2002
|