new.gif (18853 bytes) Dialog

W czym jest inny ten dzień?
Święto Judaizmu i parafialna codzienność

Zuzanna Radzik /2004-01-25

 
Pielgrzymujące od siedmiu lat po stolicach diecezji centralne obchody Dnia Judaizmu w Kościele katolickim w Polsce mają wprowadzić soborową świadomość w kościelną codzienność. Ten dzień to jednak coś więcej niż deklaracje, sympozja i koncerty - to wspólna modlitwa, której siły, po latach milczenia i niechęci, nie można przecenić.
 

W tym roku uroczystości odbyły się w Poznaniu - tamtejszy metropolita, abp Stanisław Gądecki, przewodniczy Radzie Episkopatu Polski ds. Dialogu Międzyreligijnego. Nazwane zostały Dniem Dialogu Chrześcijańsko-Żydowskiego, ale obchody trwały tydzień. Między 11 a 19 stycznia zorganizowano recitale i koncerty muzyki klezmerskiej, degustację koszernego jedzenia oraz wystawy grafik i malarstwa (pisze o nich Małgorzata Musierowicz na s. 23). Były też spotkania dla młodzieży: warsztaty wycinanki żydowskiej i prelekcja "Synagoga - Kościół - Cerkiew". W Teatrze Nowym odbyła się dyskusja między abp. Gądeckim i rabinem Michaelem Schudrichem na temat historii i współczesnych relacji chrześcijańsko-żydowskich. "Przepraszamy za to, co złego się stało i z wiarą w Boga i nadzieją patrzymy w przyszłość" - mówił metropolita.

Najważniejszy dzień (15 stycznia, ze względu na wypadający 17 stycznia szabat), rozpoczęło sympozjum w renesansowej sali ratusza. Rabina Daniela Epsteina z Jerozolimy i ks. Łukasza Kamykowskiego z PAT poproszono o komentarz do słów z proroctwa Zachariasza: "Stańcie się błogosławieństwem" (Zach 8,13), które były hasłem tegorocznego Dnia. Epstein zauważył, że trzeba było 2000 lat, żeby do rabina z Izraela nadszedł list od arcybiskupa z prośbą, aby mówił o błogosławieństwie. Mówić ma zaś ten, dla którego w chwili narodzin być Żydem oznaczało wyrok śmierci, a nie błogosławieństwo. Może zatem, kontynuował rabin, "błogosławieństwo nie jest tym, o czym myślą i planują ludzie, ale tym, co czyni Stwórca". Tak było z Abrahamem, którego błogosławiąc i obiecując, że stanie się wielkim narodem, Bóg jednocześnie przestrzegł, że będą mu złorzeczyć. Błogosławieństwo Abrahamowi było też wpisaniem w jego tożsamość pytania - tak można odczytać znaczenie dodanej do imion Abrama i Saraj litery "he". Tym samym stali się pytającymi i słuchającymi pytań Stwórcy, a potomkowie Abrahama, Izaaka i Jakuba, są niepokojącym pytaniem dla świata. Ks. Kamykowski podkreślał, że aby stać się błogosławieństwem, musimy zacieśnić wzajemne relacje. Podzielił się też wrażeniem, jakie zrobiło na nim wspólne pochylenie się księdza i rabina nad Pismem i harmonijne współbrzmienie ich komentarzy. Szkoda tylko, że w niewielkiej sali było tak mało młodzieży. Gdzie studenci współorganizującego obchody Wydziału Teologicznego UAM, gdzie seminarzyści? Zapewne uczą się do sesji, ale jednak szkoda.

Wieczorem w kościele Wszystkich Świętych odbyło się nabożeństwo biblijne, któremu przewodniczył abp Gądecki. Przyszli Żydzi, katolicy i chrześcijanie innych wyznań. Czytania i rozważania (m.in. Stanisława Krajewskiego) przeplecione były pieśniami i psalmami śpiewanymi przez rabina Symchę Kellera i Chór Katedralny. Na koniec ks. Michał Czajkowski zaprosił do wspólnego odmówienia najbardziej chrześcijańskiej modlitwy, "Ojcze Nasz", która "zrodziła się z żydowskiej wiary, nadziei i miłości". Arcybiskup zaś udzielił zgromadzonym tzw. błogosławieństwa Aaronowego (Lb 6, 24-26). Wspólne nabożeństwo stało się dla niektórych okazją do wspomnień i modlitwy za przedwojennych, żydowskich przyjaciół.

Później w historycznym gmachu synagogi, w czasie wojny zdewastowanym i przebudowanym na pływalnię (znajduje się tam do dziś), odbyła się medytacja o pokoju. Rozpoczęły ją słowa rabina Schudricha, wystąpił Chór Akademicki. Zaprezentowano też instalację Janusza Marciniaka "Atlantyda": pływającą konstrukcję ze świec ułożonych w gwiazdę Dawida. Wstrząsające wrażenie zrobiło, gdy ktoś podpłynął do niej i zgasił rozświetlający mroki sali blask świec, rozrywając instalację, a na jej miejsce zapalając po chwili jedno małe światełko. Ten efekt, był - jak się okazało - niezamierzony, a artysta musiał interweniować, gdy cała konstrukcja unoszącej się na wodzie "Atlantydy" zaczęła płonąć. Przypadek, zbieg okoliczności - jakże to niechrześcijańskie słowa!

***

Siedem lat, gdy zestawi się je z dwudziestoma wiekami, to niewiele. Podobnie 40 lat od Soboru to pewnie zbyt krótko, by idea dialogu i odnajdywania w judaizmie własnych korzeni przeniknęła serca wiernych i ich pasterzy. Ciesząc się z tego, co się już zmieniło, możemy jednak dodać odrobinę marzeń i szczyptę goryczy. Jak żydowskie dziecko w kolację sederową pyta: "Czym różni się ten wieczór od innych?", zapytajmy: "Czym różni się od innych dni Dzień Judaizmu w Kościele katolickim w Polsce?".

Z pewnością: mówimy wtedy o naszych żydowskich korzeniach, modlimy się z Żydami, organizujemy sympozja. Ale gdy wmieszana w tłum słucham mruczanych pod nosem wątpliwości i pytań, myślę, że trzeba mówić także o rzeczach najprostszych. Skoro przyciągamy uwagę imprezami kulturalnymi, nie wolno zatrzymywać się na, jak mówi pewien niemiecki dominikanin, kulturze klezmersko-bajglowej, ale rzetelnie edukować. Można powiedzieć, że dzień judaizmu to święto, a edukacja powinna być raczej elementem codzienności. Niewątpliwie, ale nie powinniśmy mieć złudzeń, że problem rozwiąże szkolna katecheza.

Czym różni się ten dzień od innych? Może na moment zapominamy o tym, co jest nie tak, i jesteśmy dla siebie mili. Jednak wezwanie "Stańcie się błogosławieństwem" nie ma być miłe, jest przykazaniem danym wszystkim, także nam - Kościołowi. To jednak trudne, zwłaszcza gdy często brak choćby "dobrego słowa" (gr. eulogia) skierowanego do naszych braci. I marnym jest pocieszeniem, że - jak powiedział w wywiadzie dla KAI abp Gądecki - "Konferencja Episkopatu Polski zaaprobowała ideę dnia judaizmu", skoro są biskupi, którzy aprobują milcząco to, czego dobrym słowem, a tym bardziej błogosławieństwem nazwać niepodobna. W ilu diecezjach zabrakło tego dnia choćby krótkiej modlitwy (a przecież są specjalne teksty liturgiczne, nawet homilia)? Ilu katolików dowie się o dniu judaizmu od dziennikarzy, a nie od własnego proboszcza?

W haśle tegorocznego Dnia Judaizmu kryje się, jak powiedział abp Gądecki, wielkie marzenie. Może to dobry czas, byśmy się nim głęboko przejęli, pamiętając o słowach rabina Epsteina: "Błogosławieństwo nie jest nabytkiem, prywatną własnością, nie należy ani do jednostki, ani do narodu, religii czy partii politycznej. Zjawiło się u człowieka, wśród narodu, który przyjął przykazania Stwórcy, lecz nie po to, aby tam pozostać. Jest w jednym miejscu, u jednego człowieka, jednego narodu - aby być u wszystkich". Niech mi będą wybaczone powyższe uwagi. Prócz podziwu i wdzięczności dla organizatorów postanowiłam się podzielić i nimi, w trosce, byśmy wciąż podnosili poprzeczkę, wcielając w życie nauczanie Soboru. "Będziecie błogosławieństwem, nie lękajcie się, niech wasze ręce nabiorą siły!" (Zach, 8, 13).

 

Tygodnik Powszechny