Art
Kultura i sztuka
Elegia dla żydowskich miasteczek
według Antoniego Słonimskiego
Edward Hirsch /2006-07-04

Nie ma już w Polsce żydowskich miasteczek -
Hrubieszów, Karczew, Brody, Falenica...
Tam w szabat nie ujrzysz w oknach zapalonych świec,
z drewnianych synagog nie dobiega śpiew.

Szedłem przez cmentarz, gdzie nie było grobów -
nie ma już w Polsce żydowskich miasteczek.
Posprzątać po wojnie, to nie było łatwe:
ktoś musiał piaskiem posypać krew,
zamieść ślady stóp, ktoś sinym wapnem
pobielić ściany. Jeszcze ktoś inny okadził
ulice, jak się zazwyczaj czyni po przejściu zarazy.

Tylko jeden księżyc tutaj błyszczy - zimny, obcy, blady.
Stałem w ciemności, latem, ale nie udało mi się dostrzec
dwóch złotych księżyców Chagalla
świecących za miastem, gdy jaśnieje noc.
One teraz krążą po innej orbicie.

Przeminęły miasta, gdzie zegarmistrz był filozofem, 
fryzjer trubadurem, a poetą szewc.

Przeminęły miasteczka, gdzie wiatr łączył biblijne pieśni
z polskimi melodiami, gdzie starzy żydzi płakali w cieniu
czereśniowych drzew, tęskniąc za świętymi murami Jerozolimy.

Przeminęły wioski, które znikły jak cienie,
co kładą się teraz między nasze słowa.

Przywołuję dla ciebie historię tamtego świata -
Hrubieszów, Karczew, Brody, Falenica...
Podejdź blisko, posłuchaj pieśni -
polskie żydowskie miasteczka odeszły w nicość -
od jednego z najsmutniejszych narodów ziemi.

Przeł. Maja Wodecka

Tygodnik Powszechny


 
Dialog